Wybierz rok: 2021, 2020, 2019, 2018, 2017, 2014, 2010, 2009, 2007, 2006, 2002, 2000, 1998, 1993, 1989, 1985, 1980, 1978, 1976, 1973, 1972, 1966, 1965, 1962, 1959, 1957, pokaz ostatnie wiadomosci

Pentland Firth, Orkady, Szetlandy i fiordy norweskie

2007-08-06,  Andrzej P   ...powrót do newsów

Relacja z wyprawy na Orkady, Szetlandy i fiordy norweskie

Ten rejs wymarzyliśmy sobie już w 2006. Chcieliśmy zobaczyć Atlantyk, Morze Północne i oczywiście przejść Pentland oraz fiordy.

20.07.2007r. – w porcie lotniczym na Okęciu stawili się:
Igor Okoński – Master
Sławomir Sandy – 1 Mate
Marcin Kolczyński
Andrzej Pacanowski – 2 Mate
Marek Kolczyński
Radosław Buczek – 3 Mate
Arkadiusz Cichoń
Waldemar Kurek – 4 Mate
Piotr Urynek

W południe byliśmy na lotnisku w stolicy Szkocji Edynburgu. Po zapakowaniu bagaży do taksówek przejechaliśmy do portu gdzie czekała na nas nasza „MIA” – Bawaria 44 w wersji oceanicznej, która przejęliśmy od naszych poprzedników.

Igor ze Sławkiem i Radkiem przejmowali jacht zaś pozostali pojechali po zakupy. Wieczorem zwiedziliśmy Edynburg „wałęsając „ się po jego ulicach i oczywiście wypijając kufel piwa. Tak tu są pływy to było widać po powrocie do portu.

21.07.2007r. – po śniadaniu wypływamy do Aberdeen.Wiatr północny 20-30 węzłów i oczywiście cały czas leje. Neptun zapewne chciał nas sprawdzić czy jesteśmy dobrze przygotowani i nie zawiódł się. Niestety z zenzy cały czas „ śmierdziało „ ropą – było to zapewne na skutek awarii silnika co przydarzyło się naszym poprzednikom. W Aberdeen byliśmy 22.07. 2007r. w południe. Postanowiliśmy wyczyścić zenzę bo zapach ropy był ciężki do zniesienia. Problem ten załatwił Piotrek z Arkiem przy udziale Andrzeja. Trzeci w tym czasie dokręcał co się dało. Zresztą Radek robił to przez cały czas.

23.07.2007r. – śniadanko i wypływamy. Naszym celem jest Stromness na wyspie Mainland. Czekała nas długa żegluga no i oczywiście jak się da to Pentland.

Po drodze zatrzymaliśmy się w uroczym porciku Peterhead. Parę godzin postoju , kąpiel, dotankowanie paliwa i w morze. Wiatr znowu w „ mordę „ z siłą do 30 węzłów. Przy tym wietrze przejście Pentlandu byłoby nie możliwe. W pobliżu Orkney mieliśmy zdecydować co dalej, no i oczywiście policzyliśmy o której godzinie będzie dla nas najkorzystniej dokonać tego przejścia. Igor jak zwykle nam wierzył lecz sam to dokładnie sprawdził.

24.07.2007r. po południu w pobliżu Pentlandu, wiatr ucichł do10 – 12 węzłów i mogliśmy przepłynąć to najtrudniejsze w Europie przejście. Wrażenie było niesamowite – wiry jak na rzekach, nagłe spotykające się fale z różnych kierunków, wszystko mało przewidywalne. Trzy lub cztery orki prowadziły nas przez długi czas. W Stromness wieczorem kto mógł to po
"kubuniu" i spanko.

25.07.2007r. – dzisiaj zaplanowaliśmy zwiedzanie Mainland. Wynajętym busem objechaliśmy wyspę zwiedzając kręgi kamienne, osady dawnych praludzi oraz XVI wieczny zamek. Odwiedziliśmy jeszcze Kirkwall. Po drodze wpatrywaliśmy się w Atlantyk – już niedługo będziemy po nim żeglować.

26.07.2007r. – do południa małe zwiedzanie Stromness, klar jachtu, ponowne czyszczenie zenzy i wypływamy na spotkanie z Atlantykiem. Wieczorem zatrzymujemy się w małym porciku Pierwoll. Jest on dobrze osłonięty z każdej strony zaś jedyną atrakcją były skrzynki z krabami i homarami złapanymi przez miejscowych rybaków. Po wyliczankach, że korzystny pływ będziemy mieli o 4.00 rano – wypływamy.

Płyniemy na wyspę Fair Isle i jest to przyjemny przelot. Po drodze spotykamy mnóstwo mew – dosłownie jak z filmu Hitchcocka „ Ptaki „ oraz dwa rekiny. Jest nawet słońce co pozwala nam wysuszyć to co mokre. I dobrze, że Arek miał kambuz bo wszyscy najedli się i dużo i smacznie. Na Fair Isle postanowiliśmy przenocować. Na wyspie jest stacja ornitologiczna i trzeba przyznać, że mają co obserwować. My wybraliśmy się na zwiedzanie. Jedni zaszli bliżej inni dalej. Ci co poszli dalej zostali zaatakowani przez wydrzyki. Ptaki przelatywały w okolicy 1m od ludzi. Na całe szczęście nie zaatakowały. Trzeba wspomnieć również o wylegujących się fokach. Wyspa ta na wszystkich zrobiła ogromne wrażenie. Polecam zwiedzenie jej dla wszystkich żeglarzy będących w tamtym rejonie.

28.07.2007r. – po śniadaniu i obliczeniach prądu wypływamy do Scalloway. Wiatr nadal z północy a więc przychodzi nam halsować. Na Atlantyku wybudowała się fala o wysokości 4-5m przy sile wiatru do 40 węzłów. No i deszcz nas nie oszczędzał. Trzeba przyznać, że nasza „ Mia „ sprawowała się bardzo dzielnie. Do Scalloway dopłynęliśmy wieczorem. Był tam fajny klub żeglarski gdzie spożyliśmy trochę piwa.

29.07.2007r. – śpimy dłużej, wiatr się wzmaga do 45 węzłów więc zwiedzamy miasteczko. Jest pływalnia co wykorzystujemy na chwile relaksu, potem obiad, trochę Arka manewrów portowych a w nagrodę grochówka od kolegów z miejscowego klubu.

30.07.2007r. – jedziemy do Lerwick obecnej stolicy Szetland gdzie robimy zakupy oraz kupujemy souveniry dla bliskich. Tankujemy paliwo oraz wodę i o 20.00 wypływamy.

Ze Scalloway płyniemy do Out Skerries gdzie jesteśmy nad ranem. Trochę przerwy w tej miejscowości, która ma kilkadziesiąt domów i przetwórnie ryb oraz hodowle łososia. Jest to ostatni nasz postój na Wyspach Brytyjskich. Obiad mieliśmy ze świeżego łososia i wieczorem 31.07.2007r. wypływamy – ma wiać.

Morze Północne przywitało nas korzystnym wiatrem lecz jak zwykle deszczem i do 4.00 nad ranem sztormem o sile w okolicy 40 węzłów. Nad ranem się uspokoiło i nawet wyszło słońce co pozwoliło obserwować platformy wiertnicze.

02.08.2007r. ok. 4.00 nad ranem jesteśmy w Norwegii w miejscowości Festaa. Oczywiście musieliśmy to uczcić kieliszkiem polskiej wódki i poszliśmy spać. Około południa popłynęliśmy w głąb fiordu podziwiając naprawdę wspaniałe widoki. Przyroda stworzyła coś niesamowitego – strzeliste wąwozy, las, wspaniałe wodospady i gdzieś tam ludzkie osady. Wieczorem dotarliśmy do miejscowości Modalne na końcu fiordu. Rano zwiedzamy na piechotę okolicę podziwiając widoki a następnie tankujemy wodę i wypływamy do Bergen.

04.08.2007r. – w Bergen leje. Co bardziej zdeterminowani poszli "w miasto" zaś inni grali w brydża i też poszli lecz jak przestało lać. Można powiedzieć, że był to nasz wieczór wspomnień przy piwie.

05.08.2007r. – wypływamy z Bergen do Hielestadt aby zdać jacht. Robimy ogólny klar i właściciel jest bardzo zadowolony my zresztą też. Ostatnią noc spędziliśmy na jachcie Oceanis a na naszym jest już ktoś inny. On nam służył dobrze.

06.08.2007r. – wylatujemy z Bergen do Warszawy, pożegnania i obiecujemy sobie spotkanie po rejsowe w październiku.


Hosting zapewnia Complex Computers